środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 13


W końcu nadeszła upragniona sobota. Nie oszukujmy się, bardzo pragnęłam spotkać się z nowym kolegą. Chociaż z drugiej strony odrobinę się bałam. Przecież ja nawet go nie znam. Skąd mam wiedzieć, czy nie weźmie mnie gdzieś na boczek, w krzaczki, i nie zgwałci? Przecież w dzisiejszym świecie jest to bardzo możliwe. No cóż… Myślę, że Lahm także nie dałby mi się umówić  z  byle kim. W końcu jestem jego siostrą, no nie?

Cały dzień miotałam się po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Efektem tego było ogromne roztrzepanie, którego apogeum osiągnęłam, gdy Aleksandr znalazł mój biustonosz w swojej szufladzie na bieliznę, a portfel Philippa w lodówce.

- Aż się boję, co znajdę w piekarniku. – powiedział Pietrow, podając mi portfel. – Zuzka, ja wiem, że się stresujesz, ale weź się ogarnij, bo w końcu może stać się komuś krzywda.

- To może pójdę przygotować kolację? – zaproponowałam, wiedząc, że Sasza na zbyt wiele mi nie pozwoli.

- O nie, młoda damo, nie ma mowy. Chyba nie chcesz nasz wszystkich otruć?

- Ale Sasza…

- Żadnego „ale Sasza”! Ty, kochanie, idziesz się ubierać, żebyś się pięknie prezentowała na randce, a ja idę do kuchni i przygotuję dla nas – tu pokazał na siebie i dzieci – coś zjadliwego.

- A ja?

- A Ty sobie na randce pojesz. I pamiętaj – nie mów do mnie Sasza…

- Czemu mam nie mówić Sasza, drogi Saszo?

- Bo to zdrobnienie przypomina mi niemiłe wydarzenie z mojego dzieciństwa. Kiedyś Ci opowiem, ok?

- Dobrze. – powiedziałam i przytuliłam się do Rosjanina. – Kocham Cię, wiesz?

- Ja Ciebie też, kochanie… Ja Ciebie też… A teraz zmykaj ubierać się. Pamiętaj, masz wyglądać tak, żeby go zachwycić.

Poszłam do łazienki, aby przygotować się do wieczornego wyjścia. Założyłam kremową sukienkę, odcinaną pod biustem szerokim czarnym paskiem. Koronka u dołu sukienki także była w kolorze czarnym, tak jak moje szpilki i torebka. Do tego delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Musiało minąć dużo czasu od mojego wyjścia z salonu, bo do salonu zaczął dobijać się Philipp przypominając mi, że jeżeli chcemy zdążyć na wieczorne spotkanie, to musimy za chwilę wyruszać. Po raz ostatni zerknęłam w lustro i wyszłam z pomieszczenia.

- Boże, czemu ja jestem gejem… - westchnął Alex, gdy weszłam do salonu, aby się z nim pożegnać.

- Źle Ci ze mną? – zapytał go Lahm, mierzwiąc mu włosy.

- Jest mi z Tobą cudownie, słońce. – zaśmiał się Pietrow i cmoknął swojego chłopaka w policzek. – No, ale popatrz na nią. Czyż nie jest piękna? Wiesz, czego się boję? Że ten cały, jak mu tam, Mick?

- Mike. – podpowiedziałam, żegnając się z „moimi” dzieciaczkami

- No właśnie, Mike. Że ten cały Mike będzie chciał zrobić krzywdę naszej dziewczynce.

Łzy stanęły mi w oczach. Powiedział „naszej dziewczynce”. Tak naprawdę, dopiero od pobytu w Monachium zaczęłam być naprawdę kochana. I przez Lahma i  przez Pietrowa. Wiedziałam, że jestem kochana i że przy nich nie muszę się bać. Bo oni zawsze będą ze mną.

Podeszłam do mężczyzn i mocno ich przytuliłam.

- Już dobrze, kochanie. – szeptał mi do ucha Lahm, głaskając po plecach. – Tylko nie płacz, bo jak będziesz wyglądała na randce z Michaelem, co?

- OK, już przestaję. – powiedziałam. – To co, jedziemy?

Dwadzieścia minut później, Philipp parkował swoje auto przed Eisblumen Restaurant, gdzie byłam umówiona z nowym kolegą. Wysiadając z auta, zauważyłam Jego stojącego przed drzwi restauracji. Lahm, jak na dobrego braciszka przystało, odprowadził mnie pod same drzwi. Mike otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka, a gdy obróciłam się za moim towarzyszem okazało się, że Philipp coś jeszcze do niego mówi. Lecz gdy tylko zobaczył mój wzrok poklepał Michaela po ramieniu i ruszył w kierunku samochodu.

- Przepraszam. – powiedział mój towarzysz i objął mnie ramieniem. – Zapraszam piękną Panią do stolika.

Zostaliśmy szybko obsłużeni przez młodego, całkiem przystojnego kelnera. Po odebraniu naszych zamówień, on skierował się w stronę kuchni, a my próbowaliśmy ze sobą rozmawiać. Po długiej chwili ciszy, Mike w końcu się przełamał.

- Wybacz mi, Zuza. Wyobraź sobie, że pracuję jako dziennikarz śledczy i potrafię rozmawiać z różnymi ludźmi. A tu nagle, siedzi naprzeciwko mnie przepiękna dziewczyna, której nie umiem się oprzeć i nie mogę słowa powiedzieć.

- No to  opowiedz mi coś o sobie. – oparłam twarz na dłoniach i zalotnie uśmiechnęłam się do chłopaka. – Jak się nazywasz, skąd jesteś itp.

- A może najpierw Ty? Panie przodem. – puścił mi oczko.

- Podejrzewam, że jako dziennikarz śledczy wyszukałeś bardzo dużo informacji na mój temat.

- Jednego nie udało mi się odnaleźć…

- Czego?

- Podobam Ci się?

Zatkało mnie delikatnie, jednak zlustrowałam chłopaka wzrokiem. 

- Bardzo mi się podobasz. – wyszeptałam, rumieniąc się.

Chłopak podniósł się z krzesła, oparł ręce na naszym stoliku i przybliżył się do mnie. Przeczuwałam, co może się stać, więc zbliżyłam swoją twarz do jego. Tak, tak, tak! Pocałował mnie! Co prawda, było to tylko takie delikatne muśnięcie, ale… Co za przyjemność! J

- Państwa zamówienie. – usłyszałam nad swoją głową stanowczy głos kelnera.

Zaczerwienieni wróciliśmy do cywilizowanych pozycji, powszechnie akceptowanych w miejscu publicznym. Speszeni, w ciszy zjedliśmy posiłek. Szybko za niego zapłaciliśmy, a potem Mike zaproponował, żebyśmy pojechali do niego do mieszkania na kieliszeczek wina. Zgodziłam się.
 
------------------------------
Wybaczcie opóźnienie. Tak wyszło.
Za to dzisiaj długi rozdział :)
I tu smutna wiadomość.
Jeszcze planuję trzy, max. cztery rozdziały...
Ostatni na pewno zostanie opublikowany w Sylwestra.
A w Nowy Rok (zgadnijcie, z jakiej okazji :D)
zostanie dodany prolog na:
Pozdrawiam cieplutko :*

2 komentarze:

  1. Ahaha, Lahm i Alex mnie rozgramiają. :D Czyli jednak nie trzeba było się obawiać, wszystko wyszło pięknie. Całkiem porządny ten Mike, jak na pierwszy rzut oka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojooooooooj ♥ Słodkie ;3
    Mam nadzieję że Zuzi i jej nowemu chłopakowi się jak najlepiej ułoży :D

    OdpowiedzUsuń