W końcu
nadeszła upragniona sobota. Nie oszukujmy się, bardzo pragnęłam spotkać się z
nowym kolegą. Chociaż z drugiej strony odrobinę się bałam. Przecież ja nawet go
nie znam. Skąd mam wiedzieć, czy nie weźmie mnie gdzieś na boczek, w krzaczki,
i nie zgwałci? Przecież w dzisiejszym świecie jest to bardzo możliwe. No cóż…
Myślę, że Lahm także nie dałby mi się umówić
z byle kim. W końcu jestem jego
siostrą, no nie?
Cały dzień
miotałam się po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Efektem tego było ogromne
roztrzepanie, którego apogeum osiągnęłam, gdy Aleksandr znalazł mój biustonosz
w swojej szufladzie na bieliznę, a portfel Philippa w lodówce.
- Aż się
boję, co znajdę w piekarniku. – powiedział Pietrow, podając mi portfel. –
Zuzka, ja wiem, że się stresujesz, ale weź się ogarnij, bo w końcu może stać
się komuś krzywda.
- To może
pójdę przygotować kolację? – zaproponowałam, wiedząc, że Sasza na zbyt wiele mi
nie pozwoli.
- O nie,
młoda damo, nie ma mowy. Chyba nie chcesz nasz wszystkich otruć?
- Ale Sasza…
- Żadnego
„ale Sasza”! Ty, kochanie, idziesz się ubierać, żebyś się pięknie prezentowała
na randce, a ja idę do kuchni i przygotuję dla nas – tu pokazał na siebie i
dzieci – coś zjadliwego.
- A ja?
- A Ty sobie
na randce pojesz. I pamiętaj – nie mów do mnie Sasza…
- Czemu mam
nie mówić Sasza, drogi Saszo?
- Bo to
zdrobnienie przypomina mi niemiłe wydarzenie z mojego dzieciństwa. Kiedyś Ci
opowiem, ok?
- Dobrze. –
powiedziałam i przytuliłam się do Rosjanina. – Kocham Cię, wiesz?
- Ja Ciebie
też, kochanie… Ja Ciebie też… A teraz zmykaj ubierać się. Pamiętaj, masz
wyglądać tak, żeby go zachwycić.
Poszłam do
łazienki, aby przygotować się do wieczornego wyjścia. Założyłam kremową
sukienkę, odcinaną pod biustem szerokim czarnym paskiem. Koronka u dołu
sukienki także była w kolorze czarnym, tak jak moje szpilki i torebka. Do tego
delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Musiało minąć dużo czasu od mojego
wyjścia z salonu, bo do salonu zaczął dobijać się Philipp przypominając mi, że
jeżeli chcemy zdążyć na wieczorne spotkanie, to musimy za chwilę wyruszać. Po
raz ostatni zerknęłam w lustro i wyszłam z pomieszczenia.
- Boże, czemu
ja jestem gejem… - westchnął Alex, gdy weszłam do salonu, aby się z nim
pożegnać.
- Źle Ci ze
mną? – zapytał go Lahm, mierzwiąc mu włosy.
- Jest mi z
Tobą cudownie, słońce. – zaśmiał się Pietrow i cmoknął swojego chłopaka w
policzek. – No, ale popatrz na nią. Czyż nie jest piękna? Wiesz, czego się
boję? Że ten cały, jak mu tam, Mick?
- Mike. –
podpowiedziałam, żegnając się z „moimi” dzieciaczkami
- No właśnie,
Mike. Że ten cały Mike będzie chciał zrobić krzywdę naszej dziewczynce.
Łzy stanęły
mi w oczach. Powiedział „naszej dziewczynce”. Tak naprawdę, dopiero od pobytu w
Monachium zaczęłam być naprawdę kochana. I przez Lahma i przez Pietrowa. Wiedziałam, że jestem kochana
i że przy nich nie muszę się bać. Bo oni zawsze będą ze mną.
Podeszłam do
mężczyzn i mocno ich przytuliłam.
- Już dobrze,
kochanie. – szeptał mi do ucha Lahm, głaskając po plecach. – Tylko nie płacz,
bo jak będziesz wyglądała na randce z Michaelem, co?
- OK, już
przestaję. – powiedziałam. – To co, jedziemy?
Dwadzieścia
minut później, Philipp parkował swoje auto przed Eisblumen Restaurant, gdzie
byłam umówiona z nowym kolegą. Wysiadając z auta, zauważyłam Jego stojącego
przed drzwi restauracji. Lahm, jak na dobrego braciszka przystało, odprowadził
mnie pod same drzwi. Mike otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka, a gdy
obróciłam się za moim towarzyszem okazało się, że Philipp coś jeszcze do niego
mówi. Lecz gdy tylko zobaczył mój wzrok poklepał Michaela po ramieniu i ruszył
w kierunku samochodu.
-
Przepraszam. – powiedział mój towarzysz i objął mnie ramieniem. – Zapraszam piękną
Panią do stolika.
Zostaliśmy
szybko obsłużeni przez młodego, całkiem przystojnego kelnera. Po odebraniu naszych
zamówień, on skierował się w stronę kuchni, a my próbowaliśmy ze sobą
rozmawiać. Po długiej chwili ciszy, Mike w końcu się przełamał.
- Wybacz mi,
Zuza. Wyobraź sobie, że pracuję jako dziennikarz śledczy i potrafię rozmawiać z
różnymi ludźmi. A tu nagle, siedzi naprzeciwko mnie przepiękna dziewczyna,
której nie umiem się oprzeć i nie mogę słowa powiedzieć.
- No to opowiedz mi coś o sobie. – oparłam twarz na
dłoniach i zalotnie uśmiechnęłam się do chłopaka. – Jak się nazywasz, skąd
jesteś itp.
- A może
najpierw Ty? Panie przodem. – puścił mi oczko.
-
Podejrzewam, że jako dziennikarz śledczy wyszukałeś bardzo dużo informacji na
mój temat.
- Jednego nie
udało mi się odnaleźć…
- Czego?
- Podobam Ci
się?
Zatkało mnie
delikatnie, jednak zlustrowałam chłopaka wzrokiem.
- Bardzo mi
się podobasz. – wyszeptałam, rumieniąc się.
Chłopak
podniósł się z krzesła, oparł ręce na naszym stoliku i przybliżył się do mnie.
Przeczuwałam, co może się stać, więc zbliżyłam swoją twarz do jego. Tak, tak,
tak! Pocałował mnie! Co prawda, było to tylko takie delikatne muśnięcie, ale…
Co za przyjemność! J
- Państwa
zamówienie. – usłyszałam nad swoją głową stanowczy głos kelnera.
Zaczerwienieni
wróciliśmy do cywilizowanych pozycji, powszechnie akceptowanych w miejscu
publicznym. Speszeni, w ciszy zjedliśmy posiłek. Szybko za niego zapłaciliśmy,
a potem Mike zaproponował, żebyśmy pojechali do niego do mieszkania na
kieliszeczek wina. Zgodziłam się.
------------------------------
Wybaczcie opóźnienie. Tak wyszło.
Za to dzisiaj długi rozdział :)
I tu smutna wiadomość.
Jeszcze planuję trzy, max. cztery rozdziały...
Ostatni na pewno zostanie opublikowany w Sylwestra.
A w Nowy Rok (zgadnijcie, z jakiej okazji :D)
zostanie dodany prolog na:
Pozdrawiam cieplutko :*