poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 3

Stałam na szpitalnym korytarzu i wpatrywałam się w odchodzącego Philippa. Miałam głupie wrażenie, że jemu też ciężko było się rozstać. Znamy się niedługo, raptem jeden dzień. Ale był to niezwykły czas. I w końcu byłam pewna, że mam w kimś oparcie.
Wyjęłam z kieszeni karteczkę, na której był numer do mężczyzny. Bylebym jej tylko nie zgubiła. Schowałam ją z powrotem tam, gdzie jej miejsce, a potem weszłam do sali, gdzie leżała moja mama. Powiedziałam jej o miom pomyśle, na który wpadłam zanim zasnęłam. Nie dane mi było jednak skończyć, bo do pokoju wpadł rozwścieczony mężczyzna. Jak się potem okazało – mój ojciec.
Robił awanturę na pół miasta. Jakim cudem nas tu znalazł? W jaki sposób dowiedział się, że tu jestem? Już chciał mnie uderzyć, gdy w pomieszczeniu pojawiła się ochrona i wyprowadziła go. Mocno się szarpał, ale panowie byli dobrze zbudowani i nie dali mu się wyrwać.
- Dalej chcesz wracać? – zapytałam, gdy zostałyśmy same.
- Zuziu, nie zrozum mnie źle… Muszę wrócić.
- Mamo, powiesz mi w końcu o co chodzi?!
- Nie mogę.
- Mamo! Widzę, że coś jest nie tak. Nie pozwolę Ci tam wrócić, rozumiesz? Nie możesz!
- Kochanie, zrozum. Wytłumaczę Ci wszystko, gdy…
- No, kiedy?
- Nie teraz. Za jakiś czas.
- Nie rób mi tego. Nie zabieraj maluchów do Wrocławia. Nie widziałaś, co się stało przed chwilą?
- Zuza! Będzie dobrze, obiecuję.
- Ale jak? Przecież Ty jutro wychodzisz ze szpitala.
- Pojutrze.
- OK, pojutrze. I jak to sobie wyobrażasz? Że wrócicie do Wrocławia i co? I nagle będziemy kochającą się rodziną?
- Zuzia, ja wracam. Ty, rób co chcesz.
No i dyskutuj z tą upartą kobietą. Najchętniej nie wracałabym do Wrocławia, ale nie mogę zostawić ich samych. Chociaż, skoro mama mówi, że wraca, to może jednak nie będzie tak źle?
Dwa dni później siedziałyśmy w aucie znajomego mojej mamy i jechałyśmy w stronę Wrocławia. Nie oszukujmy się. Cała ta sytuacja wcale mnie nie cieszy, ale cóż mogę zrobić? Mam tylko nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
Tata przyjął nas bardzo miło. Ba, nawet się ucieszył, że ma dzieci! Czyżby nowa sytuacja go odmieniła? Zobaczymy…
____________________
Przepraszam.
Cierpię na zastój weny, więc rozdział jest bardzo słaby...

2 komentarze:

  1. Przepraszam, że tak długo zwlekałam, ale brak czasu i nastroju nie pozwalał mi na szybkie przeczytanie. Jedno z opowiadań, do którego z chęcią będę powracać. Nie zaczyna się od wielkiego romansidła, wysokiego bruneta o niebieskich oczach i najpiękniejszej miłości na świecie. Ukazuje, jakie naprawdę jest życie. Niewątpliwie współczuję Zuzannie takiego rodziciela, dziewczyna w jej wieku powinna się rozwijać, a przez ciągle awantury i niedożywienie nie będzie to takie proste. Czy powrót do Wrocławia jest dobrym rozwiązaniem? Nie sądzę. Może Philipp odwróci los tej biednej osiemnastolatki? Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. ;))
    Caroline z siatkarscy-herosi.blog.onet.pl & w-objeciach-smierci.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Kazdy ma inne zycie. Ale jak ludzie nie beda wiezyc i nie beda probowac to nigdy sie nie dowiedza co sie stanie dalej. Pozdrowionka. ~ CrazyAngel

    OdpowiedzUsuń