niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 10


Jechaliśmy w stronę małej miejscowości leżącej niedaleko Monachium. Przez całą drogą miałam wrażenie, że kiedyś już widziałam te miejsca. Tylko jak to jest możliwe? Przecież odkąd pamiętam, mieszkam w Polsce. Moimi rodzicami są Beata Tomczyk i Marek Majewski, tak? Jest za dużo niewyjaśnionych wątków w moim życiu.  
Dom Lahmowych rodziców był w kolorze jednego z odcieni pomarańczu. Gdy przyjechaliśmy, jego mama zamknęła bramę za BMW Philippa, a tata rozpalał grilla. Co najśmieszniejsze, całe otoczenie domu było takie, jak w moim śnie. Kiedy opuściłam samochod, mama mojego przyjaciela od razu przyszła się przywitać.
- Mamo, to jest Zuzia, moja przyjaciółka. Opowiadałem Ci o niej. A te dzieci w wózku to jej rodzeństwo: Ana i Piter.
- Witaj Zuzia, miło mi Cię poznać. – mama przyjaciela wycałowała mnie, zajrzała do wózeczka, a potem zaczęła mi się badawczo przyglądać.
- Coś… Coś nie tak? – zapytałam zmieszana.
- Nie, nic się nie stało, skarbie. – odpowiedziała, po czym zwróciła się w stronę Alexa. – A Pan to…
- Pietrow. Aleksandr Pietrow. Jestem przyjacielem Zuzanny i Philippa. Miło mi Panią poznać. – powiedział Alex i pocałował mamę Lahm w rękę.
- Chodźcie kochani, Roland już wstawia szaszłyczki.
Wszyscy razem poszliśmy do ogrodu, gdzie był ojciec Lahma. I trzeba przyznać, że syn zdecydowanie wdał się w ojca. Usiadłam na ławce obok Alexa i wyjęłam dzieciaki z wózka.

- Trzeba przyznać, Zuziu, że rodzeństwo wogóle do Ciebie niepodobne. - powiedziała mama Lahma, biorąc ode mnie Piotrusia.

- Ma Pani rację. Ale ja do rodziców też nie byłam podobna.

- Może masz geny po dziadkach?

- Niestety, nigdy nie miałam okazji ich poznać...

- Bardzo mi przykro. - odpowiedziała kobieta, wyraźnie zmieszana.

- Nie szkodzi. Obecnie moją rodziną jest dla mnie Pani syn, Aleksandr i dzieciaki.

- Wybacz mi niedyskretne pytanie, ale czy Ty spotykasz się z Philippem? To znaczy... Czy jesteście razem?

Zerknęłam na Lahma. To był właśnie ten moment, w którym on powinien się przyznać. I do bycia innej orientacji i do Pietrowa.

- Mamuś, tato, moglibyście usiąść? Chciałbym Wam coś oznajmić. A więc...

Zaciął się. Najnormalniej w świecie chłopak się zaciął. Popatrzyłam mu w oczy. Było w nich olbrzymie przerażenie i strach przed zranieniem rodziców. Wciąż siedząc na ławce trzymałam go za rękę. I chyba mu to pomogło, bo w końcu się przełamał.

- Boję się tego powiedzieć, ale... Mamo... Tato... Ja... Aleksander... My... No... Jestem gejem.

- Co?!

- Wolę chłopców, mamo. Nie chciałem Was ranić.

- Synku... - mama Philippa podeszła i mocno go do siebie przytuliła, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

- Przepraszam, mamo...

- A jesteś szczęśliwy z nim chociaż? - zapytała mama, patrząc na Aleksa.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo...
--------------------------------------
Mogło być lepiej,
ale jest.
Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. Nie jest źle ;**
    Dobrze że rodzice Lahma wreszcie dowiedzieli się o jego orientacji. I nawet dobrze to przyjęli ;)

    Czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że powiedział o swojej orientacji, w końcu nie można takich rzeczy ukrywać przed najbliższymi. Jakoś będą musieli to przeboleć. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń